30 lis 2018

KOLCZASTY MISIACZEK

Z cyklu: ATLAS DZIWADEŁ – ROŚLINY


Kaktusów spokrewnionych z opuncjami i zwanych, z racji ukształtowania pędu, cylindropuncjami jest na świecie kilkadziesiąt gatunków. Wiele z nich żyje na pustyni Sonora, obejmującej część Arizony i Kalifornii wraz z częścią dwóch północnych stanów Meksyku. Ale żaden z nich nie jest tak wredny i nie zagraża ludziom i zwierzętom tak bardzo, jak skacząca cholla (wymawiaj: czoja) zwana „misiaczkiem”. Zdarzyło mi się poznać tego kaktusa osobiście i przyznaję, że najlepiej trzymać się od niego z daleka.



PLANT ID
CYLINDROPUNCJA – CHOLLA MISIACZEK
łac. Cylindropuntia bigelovii, ang. Teddy-bear cholla

  • pozycja systematyczna: królestwo: rośliny; klad: rośliny naczyniowe; klad: rośliny nasienne; klasa: okrytonasienne; rząd: goździkowce; rodzina: kaktusowate; rodzaj: Cylindropuntia; gatunek: Cylindropuntia bigelovii
  • występowanie: północny Meksyk i pogranicze Meksyk-USA; 
  • cechy: gęsto pokryty cierniami kaktus o drzewiastym pokroju, osiągający 1,5 m wysokości, kwitnący na żółtozielono; 
  • ciekawostki: niektórzy zaliczają ten gatunek do opuncji, lecz różni się on od opuncji tym, że pędy ma nie spłaszczone, lecz cylindryczne w przekroju; niektóre zwierzęta pustyni wykorzystują fragmenty pędów do budowy „zasieków” wokół swych nor.

Cholla-misiaczek, jakkolwiek sympatyczna może się wydawać jej nazwa, to perfidny potwór z Southwestu, południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Jego domem są pustynie: Sonoran, Mojave i Great Basin. Ma taki rozmiar i pokrój, że wygląda jak miniaturowe, półtorametrowe drzewko. Nie lubi żyć samotnie - tworzy niesamowicie wyglądające "lasy", które mogą porastać hektary pustyni. W 2002 roku widzieliśmy taki lasek w parku narodowym Joshua Tree na pustyni Mojave w Kalifornii.


Łodygi cholli-miasiaczka pokryte są gęsto długimi na 2,5 cm, jasnymi cierniami, które podczas słonecznej pogody zdają się srebrzyć i świecić. A gdy tak świecą, dają złudzenie miękkości, udają futerko i prowokują do głaskania. Dolne, starsze pędy przybierają rudobrązową barwę, więc skojarzenie z misiem jest nieuniknione.


Dlaczego tego „futrzaka” nazywa się skaczącym i dlaczego jest uważany za perfidnego potwora? Cholle mają pewną ciekawą właściwość: ich łodygi składają się z członów ułożonych jeden za drugim, jak serdelki. Człony te odrywają się od rośliny z ogromną łatwością, wykorzystując najlżejsze otarcie się człowieka albo zwierzęcia, czy podmuch wiatru. A gdy się oderwą, skaczą na przechodzące stworzenie i mocno wczepiają się w jego futro (bądź nagą skórę). W ten sposób zapewniają sobie transport i opanowanie nowych terenów.


Lecz biada temu, kto spróbuje się uwolnić! Ciernie misiaczka mają niezliczone i bardzo ostre zadziory, skierowane ostrzami w dół. Osłonięte są one wprawdzie cieniutką jak papier błonką, lecz gdy wbiją się w ciało, błonka się złuszcza, zaś zadziory przy każdej próbie wyciągnięcia kolca wbijają się głębiej i mocniej, sprawiając trudny do zniesienia ból. A że kolców na skaczącym członie cholli jest kilkaset i zawsze atakują masowo, ból jest zwielokrotniony do granic szaleństwa.

Ale to nie wszystko. Zadomowionego w ciele ofiary członu misiaczka nie da się usunąć ręką. Wie o tym każdy, kto był dostatecznie niemądry, żeby nie opanować odruchu niesienia pomocy bliskim w opresji. Jako matka, która na pustyni pospieszyła na ratunek synowi wiem, że bez narzędzi do cholli nie ma co się zbliżać. Mój syn Krzyś, mając wówczas lat około pięciu, chciał pogłaskać futrzastego misiaczka (a prawdę mówiąc chciał sprawdzić co będzie, gdy złamie zakaz rodziców). Gdy zbliżył do niego rękę, kolczasty „serdelek” wyskoczył z zawiasów i wczepił się w skórę, powodując niezapomniane doznania.


Chcąc się uwolnić od intruza dziecko sięgnęło do niego drugą ręką, lecz jak łatwo zgadnąć, nie wyrwało cholli ze skóry, tylko zszyło nią sobie obie ręce na amen. Każda próba wyzwolenia się sprawiała piekielny ból. Przerażone dziecko wszczęło alarm – prawdopodobnie słyszalny w Nowym Jorku. Podbiegłam i zanim przez mózg przemknęła mi myśl, żeby nie dotykać TEGO gołą ręką, już było za późno. Teraz jeden mały „serdelek” łączył ze sobą aż trzy ręce, a alarm stał się słyszalny w Paryżu. Na pomoc skoczył Rysiek ze scyzorykiem i po kilku minutach byliśmy wolni, chociaż akcja ratunkowa przebiegała w akompaniamencie wrzasku Krzysia i moich soczystych przekleństw. Ręce bolały nas potem przez wiele dni, a Rysiek miał „zadziorne” spodnie (bo przecież – jak każdy większy gość w misiaczkowym ogrodzie – nie uniknął inwazji członów)


Od tego wydarzenia Krzyś zachowywał dystans wobec kaktusów. A moje przygody z misiaczkiem wcale się nie skończyły. Jeszcze tego samego dnia robiąc zdjęcia w pięknym ogrodzie o słońca zachodzie (tak, właśnie w TYM ogrodzie) potknęłam się i prawie wpadłam na niewielkiego misiaczka. Kaktus natychmiast wykorzystał sytuację i wystrzelił jak z katapulty człon, który wrył się w moją nagą łydkę (miałam na sobie, głupia, rybaczki). Tym razem Rysiek i scyzoryk pracowali wespół ponad kwadrans, a ja płakałam jak dziecko. Łydka zrobiła się sinoczerwona i obrzęknięta, zaś po kilku dniach w głębokie dziurki po cierniach wdała się jakaś infekcja i w ruch musiała pójść maść z antybiotykiem. Noga bolała mnie potem przez miesiąc, a ślady po cierniach były widoczne jeszcze przez pół roku!

Polak mądr po szkodzie, więc dopiero po tych ciężkich przeżyciach poczytałam o tym, jak należy się przygotować do wędrówek po pustynnych ogrodach. Przede wszystkim należy mieć ze sobą… grzebień – jest niezastąpiony w usuwaniu rozmnóżek skaczących cholli z ciała. Nie należy też chodzić po pustyni w krótkich spodniach, ani sandałach…

Strategia rozmnażania się przez rzucanie się na przechodnia jest tak skuteczna, że w owocach cholli znajduje się niewiele nasion, a może też ich nie być wcale. Po cóż roślina ma się wysilać, skoro znakomicie daje sobie radę?

 


Niektóre pustynne zwierzęta wykorzystują najeżone cierniami człony misiaczka do budowy „zasieków” wokół wejścia do swoich nor. Celują w tym gryzonie zwane po angielsku pack rats, po polsku zaś nowiki. Cholla broni nowiki przed kojotami i podobnymi do fenka lisami długouchymi, które chętnie polują na gryzonie. Niestety, nie daje rady obronić ich przed grzechotnikami i innymi wężami, którym ciernie misiaczka są niestraszne.

Nowik

Ciernie te lekceważy także pewien gatunek pustynnego ptaka, strzyż kaktusowy (Campylorhynchus brunneicapillus), który ma w zwyczaju przysiadać na wierzchołkach większych kaktusów, w tym naszego misiaczka, by zaśpiewać piosenkę. A na potężnych karnegiach i wysokich chollach wije gniazda, korzystając z obecności cierni, broniących dostępu do jego domostwa.

Strzyż kaktusowy

Czy potworna cholla misiaczek ma jakichś wrogów naturalnych? Owszem. Jest to pnącze z rodziny trojeściowatych, Sarcostemma cynanchoides, które potrafi oplątać całego misiaczka, zabrać mu światło i tlen, ograniczyć wzrost i rozmnażanie, a nawet zabić.

Sarcostemma cynanchoides 

Zważywszy nasze przygody w parku narodowym Joshua Tree (które z pewnością były tylko kroplą w morzu przygód z chollą całej ludzkości) uważam, co następuje:
1 - Skaczące cholle, a w szczególności nasza cholla-misiaczek zasługuje na to, by współcześni śpiewali o niej pieśni. 
2 - Grzebień to wynalazek bardziej uniwersalny, niż by się mogło wydawać. 

© Agata A. Konopińska
ŹRÓDŁA:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Myślenie nie boli. Nieprzemyślane komentarze mogą :)