24 gru 2018

CO ŚWIAT MA Z KUPY?

Wiem, co pomyślicie: ta pani ma obsesję na punkcie oddawania moczu i kału, bo połowa jej postów tejże właśnie problematyki dotyczy. No cóż, rozumiem Wasze wątpliwości – ale będę się bronić. W biologii zasadniczo nie ma tematów tabu czy rzeczy obrzydliwych. W świecie zwierząt defekacja (oddawanie kału) i urynacja (oddawanie moczu) to czynności fizjologiczne tak samo ważne i powszechne jak jedzenie czy pobieranie tlenu. A kiedy się przegląda Internet, żeby wyszukać informacje na jeden temat dotyczący defekacji/urynacji, od razu znajdują się kolejne tematy spokrewnione. Tak jak ten dzisiejszy: co świat zawdzięcza kupie? Okazuje się, że całkiem sporo. 


Tym razem nie będę sama pisać – zamieszczam link do ciekawego artykuliku z Gazety Wyborczej. 

MAESTRO OD KUPY

Z cyklu: CIEKAWA FIZJOLOGIA

Pingwiny to niezwykłe ptaki. Dlaczego? Większość z Was powie, że z powodu umiejętności nurkowania, albo ogromnej tolerancji na mrozy. Niektórzy ewentualnie wspomną, że pingwiny są kwintesencją rodzicielskiego poświęcenia, polegającego na całkowitym wyrzeczeniu się jedzenia przez kilkumiesięczny okres wysiadywania jaj. Ale kto wie o tym, że pingwiny robią… odrzutowe kupy?

30 lis 2018

KOLCZASTY MISIACZEK

Z cyklu: ATLAS DZIWADEŁ – ROŚLINY


Kaktusów spokrewnionych z opuncjami i zwanych, z racji ukształtowania pędu, cylindropuncjami jest na świecie kilkadziesiąt gatunków. Wiele z nich żyje na pustyni Sonora, obejmującej część Arizony i Kalifornii wraz z częścią dwóch północnych stanów Meksyku. Ale żaden z nich nie jest tak wredny i nie zagraża ludziom i zwierzętom tak bardzo, jak skacząca cholla (wymawiaj: czoja) zwana „misiaczkiem”. Zdarzyło mi się poznać tego kaktusa osobiście i przyznaję, że najlepiej trzymać się od niego z daleka.



22 lis 2018

DLA OCHŁODY - MOCZ

Z cyklu: CIEKAWA FIZJOLOGIA

Co dla ochłody? Najchętniej lody! Ale nie u amerykańskich kondorów i sępników, nie u afrykańskiego marabuta i nie u naszego dobrego znajomego, bociana białego. I nie zawsze u foki! U tych zwierząt rozwinął się bardzo interesujący mechanizm termoregulacji w upalne dni.

21 lis 2018

PRZESZCZEP... KAŁU!

Z cyklu: SZALONA MEDYCYNA



Ostatnio uwagę naukowców i medyków (a przy okazji także hochsztaplerów) przyciąga mikroflora jelitowa. Mówi się, że jej skład ma istotny wpływ na zdrowie człowieka. Nie można temu zaprzeczyć, chociaż według mnie ten wpływ nie jest aż tak bardzo istotny, jak chcieliby tego… właśnie wspomniani hochsztaplerzy. Na gruncie zainteresowania florą bakteryjną jelit zrodził się niedawno i przerodził w czyn pomysł, w pierwszym odczuciu dosyć niesmaczny, by różne schorzenia leczyć transplantacją kału.


23 paź 2018

NIE TYLKO KOBIETA ZMIENNĄ JEST!

Z cyklu: ATLAS DZIWADEŁ – ROŚLINY



Co jest dziwniejsze: czy to, że świeci nocą, czy to, że nie wiadomo w jakim kolorze zakwitnie? Dziwaczek jalapa, pochodzący z Meksyku i doskonale znany ogrodnikom, to wybryk natury. Roślina wydaje się niepozorna, ot, krzaczek z zielonymi liśćmi i niezbyt wielkimi kwiatami podobnymi do rabatowego niecierpka. Ale to prawdziwa piramida niespodzianek!

18 paź 2018

LUDZIE Z PORCELANY

Z cyklu: ACH, TE GENY! 


Tak zwani „porcelanowi ludzie” to albinosi, czyli osobniki cierpiące na albinizm, inaczej bielactwo. Albinizm jest chorobą genetyczną polegającą na niewytwarzaniu melaniny - brązowego barwnika obecnego przede wszystkim w skórze, włosach (także rzęsach i brwiach) oraz tęczówkach. Albinosi wyglądają, jakby ich zrobiono z porcelany: mają białą jak alabaster skórę, białe, czasem lekko platynowe owłosienie i wreszcie bardzo jasne, wręcz wodniste tęczówki oczu. Taka przypadłość dotyczy również zwierząt.



16 paź 2018

CZY LIŚĆ CZASEM ZAKWITA?

Z cyklu: ATLAS DZIWADEŁ – ROŚLINY

Po raz pierwszy w życiu ujrzałam ten cud natury w szklarni duńskiego ogrodu botanicznego w Aarhus. Był to Phyllanthus angustifolius, czyli liściokwiat wąskolistny - gatunek, który narodził się na Karaibach. Zachwyciło mnie w nim to, że wydawał kwiaty w postaci małych „bukiecików” na brzegach liści. Kwitnące liście? Postanowiłam go lepiej poznać.


15 wrz 2018

KWIATKI-WĄSATKI

Z cyklu: KWIATY - OCZAMI AGATY

Zastanawiam się nad… filozofią wąsów. U zwierząt spełniają one przede wszystkim funkcję czuciową, namierzając przeszkody i ruchy wody lub powietrza. U człowieka są sygnałem dojrzałości płciowej mężczyzny i – czasami – wabikiem dla samic. U roślin, jeżeli są przekształceniami łodyg albo liści, służą do wczepiania się i wspinania po podporach. Ale u kwiatów? Tymczasem wąsatych kwiatów nie brakuje (chociaż być może w niektórych przypadkach lepiej pasowałoby określenie „brodaty” lub „włochaty”). Oto niektóre z nich: 

Chryzantemy odmiany spider (pająk). Ich „wąsy” to cieniutkie i frywolne płatki korony. Zostały wyhodowane przez ogrodników, więc nie ma co się rozpisywać o ich biologicznym znaczeniu. 


Gurdlina ogórkowata. Pnącze z rodziny dyniowatych, uprawiane w Azji dla owoców, pełniących w kuchni rolę warzyw. Kwiaty są rozdzielnopłciowe i na brzegach płatków korony posiadają długie, kręcone wyrostki –nasze „wąsy”. W ciągu dnia, gdy kwiat jest zamknięty, wąsy są poskręcane. Gdy kwiat otwiera się na noc, wąsy rozprostowują się i tworzą coś w rodzaju delikatnej koronki, powiększającej kwiaty i zwracającej uwagę owadów nocnych, szczególnie ciem. Czyli wąsy, w połączeniu z bladym kolorem kwiatów, są tu wabikiem, a biologicznie – przystosowaniem do owadopylności. 


Thysanotus. O ile udało mi się ustalić, jest to rodzaj roślin spokrewniony z agawą i szparagiem, występujący głównie na półkuli południowej. Polskiej nazwy nie znalazłam. Tu również brzegi płatków korony rozdzielają się na setki „równiutko uczesanych wąsików” – stąd anglojęzyczna nazwa frędzlowata lilia. Rzeczywiście, wygląda to jak frędzle. Może nawet bardziej frędzle niż wąsy. Tak jak u gurdliny, wąsaty brzeg płatków w oczach owadów zwiększa kontrast pomiędzy kwiatem a ciemnym tłem, na którym się on prezentuje. 


Banksja. Zimozielone krzewy pochodzące z Australii, o kwiatostanach typu „szczotka do butelek”. Jeden kwiatostan może się składać nawet z tysięcy kwiatów. Kwiaty mają niezwykle długie słupki (a dokładnie – szyjki słupków), wystające daleko poza brzeg okwiatu, u wielu gatunków zaś długie mogą być również pręciki, które są zwykle haczykowato lub pętelkowato podwinięte na końcach. Początkowo szyjki słupków są niewyeksponowane, bowiem ich końce (znamiona słupków) są uwięzione w okwiecie. Gdy słupki osiągają dojrzałość, są uwalniane i kwiatostan robi się „napuszony”. To przyciąga zapylaczy – ptaki i drobne ssaki, jak np. gryzonie czy oposy. 


Mimoza. Kwiaty dzikiej mimozy to właściwie kwiatostany zbudowane z kwiatków zebranych w główki przybierające u niektórych gatunków postać kuli, u innych – pędzla. Liczne „wąsy” to długie pręciki, będące przystosowaniem do wiatropylności. Mimoza może być też zapylana przez owady, co widać po żywych kolorach pręcików, pełniących dodatkowo rolę powabni. 


Kleome. Tak nazywa się (z łacińska) pochodzący z rodzaj ozdobnych roślin zielnych drewniejących, słynących ze swej wąsatości. W tym przypadku wąsatość jest podwójna. Wąsami, tymi cienkimi, są podwinięte pręciki. Co ciekawe, nie jest to przystosowanie do wiatropylności, gdyż kleome to rośliny owadopylne, odwiedzane przez owady błonkoskrzydłe i motyle. Natomiast długie, zielone i zgrubiałe na końcach „wąsy” wystające z kwiatostanów to owoce (torebki). Biologiczna rola owoców jest oczywista: ochrona i rozsiewanie nasion. 



Bulbophyllum medusae. Jest to gatunek storczyka rosnącego w pd-wsch Azji, np. w Tajlandii, na Sumatrze i na Filipinach. Niewątpliwie można go zaliczyć do wąsaczy, chociaż może lepiej by pasowało określenie „brodacz”, a są i tacy, którzy go porównują do… mopa. Długie, białe lub kremowe wąsy to przekształcone działki kielicha, służące do wabienia owadów.


Krąpiel. Ciepłolubne rośliny z rodzaju krąpiel, wykorzystywane leczniczo, spożywczo i do ozdoby ogrodów, mają dziwaczne, unikalne kwiatostany. Są one zbudowane z liściowatych podsadek (liści okrywających kwiatostany), nitkowatych przysadek (liści, z kątów których wyrastają kwiaty) i szypułkowych, obupłciowych kwiatów. Jak łatwo zgadnąć, „wąsami” są przysadki, zaś rozbudowana całość ma zwracać uwagę zapylających krąpiele muchówek i innych owadów. Kwiaty krąpieli często nieprzyjemnie pachną, co również ma wabić zapylaczy lubiących gnijące mięso. 


A czy w polskiej florze znajdą się także jakieś wąsacze? Jak najbardziej! Wymienię tylko kilka przykładów. Zapylany przez motyle goździk pyszny, występujący głównie w Dolinie Wisły i na Podkarpaciu i wpisany na Czerwoną Listę, ma wąsate brzegi płatków korony.


Łąkowy chaber Kotschyego, też z Czerwonej Listy, to prawie same wąsy, krótkie i dosyć szczeciniaste – tak wyglądają jego kwiaty (a dokładniej płatki korony).


Sympatycznym wąsaczem jest też pospolity żmijowiec zwyczajny, którego wystające z korony pręciki przypominają zdaniem niektórych język żmii. 


Jak widać powyżej, wąsy kwiatów mogą być płatkami korony lub ich częścią brzegową, działkami kielicha, pręcikami, słupkami, przysadkami, nawet owocami (i kto wie, czym jeszcze). Ale zawsze służą jednemu celowi: rozmnażaniu. I z reguły chodzi tu o zwracanie uwagi i wabienie zapylaczy.


© Agata A. Konopińska

3 wrz 2018

PTAK O PSIM WĘCHU

Z cyklu: ATLAS DZIWADEŁ – ZWIERZĘTA 


Sokoli wzrok - domena ptasich zmysłów? Ale nie u sępnika różowogłowego. Ten padlinożerca i wizytator śmietników szybując nad ziemią w poszukiwaniu pokarmu używa do jego detekcji przede wszystkim węchu. Dlatego człowiek, zbadawszy ów fenomen, wpadł na pomysł, by wykorzystać sępnika do wykrywania porzuconych zwłok i wycieków gazu z gazociągów.


źródło: Wikimedia Commons, autor: Dario Niz

2 wrz 2018

IMIĘ RÓŻY

Z cyklu: KWIATY - OCZAMI AGATY


Nie chodzi mi o znaną powieść Umberto Eco, ani też o film Jean-Jacquesa Anneaud o tym samym tytule. Chodzi o to, że róża – królowa kwiatów, udomowiona w Azji około 5000 lat temu – niejedno ma imię. Ba, ma tysiące imion rozproszonych w tysiącach odmian, jedna piękniejsza, albo jedna dziwniejsza od drugiej. Ich otrzymywaniem, opisywaniem i uprawą zajmuje się gałąź botaniki o nazwie rodologia.



W jednym poście nie da się pokazać nawet jednej dziesiątej różanego dorobku ogrodników. Dlatego skoncentruję się na kilku przykładach róż wielokolorowych, których uroda zrobiła na mnie duże wrażenie. Zacznę od polnej (albo tylko udającej polną) różyczki, którą oglądałam w haskim rosarium. Ujęła mnie prostotą, skromnością i oryginalnym zestawieniem barw w płatkach, nie różowo-białym, tylko czerwono-żółtym. Nie zapisałam jej nazwy.




Drugi klejnot, również z Hagi, to dwukolorowa róża z serii „Nostalgia”. Jest po prostu… smakowita! Wygląda jak beza w lodach waniliowych nałożonych do czarki z płatków róż. Wewnętrzne płatki kwiatu mają barwę kremową, zewnętrzne czerwoną, a te pomiędzy nimi są białe z czerwonym brzegiem.


Kolejna ciekawa róża „bi” nosi nazwę „Meteo Shower” (Deszcz Meteorów). Jest to odmiana typowo ogrodowa. Płatki mają tendencję do zwijania się w szpic, co nadaje kwiatom nieco kolczasty rys. Kremowe lub złociste wstawki tworzą na ciemnopurpurowym tle linie kojarzące się ze śladami meteorów na nocnym niebie – stąd nazwa odmiany.


Odmiana „Variegata di Bologna” ma ponad 100 lat i nic dziwnego, że wciąż cieszy się popularnością. Jej spore kwiaty wydzielają miłe powonieniu aromaty, a biało-różowy wzór na płatkach zadziwia. Co więcej, kwiaty mają kulisty kształt dzięki temu, że brzegi płatków podwijają się pod spód.


W prawdziwe osłupienie wprawiła mnie róża wyhodowanej 40 lat temu odmiany „Osiria”. Jej płatki są od wewnątrz ciemnoczerwone, zaś od zewnątrz srebrzystobiałe i wywijają się na brzegach. Przy tym kwiaty nigdy się nie rozwijają do końca z pąków, co daje niezwykły efekt i powoduje, iż róża ta jest wielce dekoracyjnym kwiatem ciętym.


W haskim rosarium natrafiłam na jeszcze jeden kolorystyczny ewenement: róże krzewiaste, które na tym samym krzaczku wydawały moc kwiatów jednobarwnych, lecz w różnych kolorach. I nawet nie w różnych odcieniach, bo jedne były wyraźnie różowe, inne zaś jasnoczerwone.


Na koniec mam prawdziwą bombę. Oto róża odmiany „Rainbow”…


Heloł, to żart! To nie kolejna genetyczna odmiana, tylko efekt sprytnego farbowania ciętego kwiatu. Post o tym procederze napiszę kiedy indziej.

© Agata A. Konopińska

1 wrz 2018

STORCZYKI I ASNYKOWA ZGNILIZNA

Z cyklu: KWIATY - OCZAMI AGATY

Jeżeli nie znacie wiersza Adama Asnyka „Egzotyczne kwiaty”, to pora go przeczytać. A dokładniej – poznać jego pierwszą połowę, stanowiącą romantyczny opis tropikalnych kwiatów, doskonale pasujący do storczyków. Słowo „romantyczny” nie znaczy wyłącznie: sławiący urok! Prawdziwy romantyk wie, co to tajemnica, co to zimny dreszczyk, co to niespodziewany grom z jasnego nieba. I tak Asnyk odkrywa przewrotność storczyków… 


Pod zwrotnikami rosną w lasach kwiaty,
Co przybierają wzory fantastyczne -
Strój ich niezwykły, wdzięczny i bogaty,
Cudowne barwy, wonie narkotyczne:
I nęcą zmysły ich korony świetne
I te zapachy z pozoru szlachetne.

Każdy z nich postać rzadkiego motyla
Lub przepych kształtów nieznanych roztoczy,
Z szczeliny drzewa w błękit się wychyla,
Wprawiając w zachwyt podróżnika oczy,
A jednak one soki swoje biorą
Z zgnilizny, w drzewach ukrytej pod korą.
(…)

Storczyki wytwarzają wspaniałe, dziwaczne, niezwykle kolorowe i pachnące kwiaty, warte najwyższego zachwytu – i poeta pięknie to opisał. Ale czy nie popełnił błędu, wynikającego z niedostatku wiedzy botanicznej? Owszem, storczyki tropikalne są w dużej części epifitami, czyli roślinami rosnącymi na innych roślinach (zwykle drzewach), lecz wykorzystującymi je tylko jako podpory w walce o światło z gęstą roślinnością. Nie są one pasożytami, wypijającymi soki drzew-żywicieli. Nie są też saprotrofami, pobierającymi związki organiczne z podłoża, na którym się osiedliły, bowiem przeprowadzają fotosyntezę i są samowystarczalne. Żadna „zgnilizna” (w domyśle: martwa materia organiczna) nie jest im potrzebna. Wodę pobierają przede wszystkim z powietrza, w postaci pary wodnej, za pomocą specjalnie przekształconych, swobodnie zwisających korzeni. O czym więc pisze Asnyk?

Jedyna sprawa, której można się tu uczepić, to sole mineralne. Potrzebuje ich każdy żywy organizm, roślina (i storczyk) również. W jaki sposób storczyk zdobywa te cenne, nieorganiczne substancje? „Normalna” roślina zakorzeniona w glebie pobiera je razem z wodą, w formie rozpuszczonej. Storczyk nie ciągnie wody z podłoża, więc ma problem. Ciągnie minerały, ile tylko się da, z wody deszczowej zgromadzonej w zagłębieniach liści. I jeszcze trochę z małych ilości rozkładających się szczątków żywych organizmów i ich odchodów, zbierających się w miejscach, gdzie gałęzie drzew wyrastają z pni. Tak więc słowo „zgnilizna” mogłoby tu być adekwatne – ale tylko częściowo, bowiem minerały to materia nieorganiczna, zaś zgnilizna – organiczna. Owszem, oba te rodzaje materii są ze sobą wymieszane w szczątkach martwych organizmów, jednak w owej mieszaninie zdecydowanie przeważają związki organiczne. Ale to nie wszystko. Zgnilizna, o której mówi Asnyk, lokalizuje się… pod korą! Tak więc Asnykowe strofy w ujęciu biologicznym są… zwykłym bajaniem. Pięknym i nieprawdziwym. A jeżeli się mylę (bo też cierpię na niedostatek specjalistycznej wiedzy botanicznej), to proszę mnie wyprowadzić z błędu.

© Agata A. Konopińska



WĘSZĄCA ROŚLINA

Z cyklu: ATLAS DZIWADEŁ – ROŚLINY

Przeczytałam bardzo ciekawy artykuł o kaniance, znanej z podręczników roślinie pasożytniczej. Jest on wprawdzie opublikowany na stronie o podejrzanej nazwie Paranormalne.pl, lecz wydał mi się dość rzetelny i dobrze napisany. Są tam zadziwiające fotki oraz filmiki pokazujące atak kanianki. Podaję link: KLIKNIJ!